Nowy asfalcik na południe od stolicy poleca się kolarzom. W teorii jeszcze niedostępny dla ruchu, w praktyce i cykliści, i…
O ile nie jestem fanem ścieżek rowerowych prowadzonych wzdłuż dróg, tak bardzo lubię infrastrukturę rowerową biegnącą z dala od ruchu samochodowego. Z tym większą satysfakcją donoszę, że kolejna tego typu inwestycja właśnie powstała w okolicy popularnego wśród kolarzy Nasielska.
Gdy w 2020 roku gmina Nieporęt oddała do użytku asfaltową drogę rowerową wzdłuż Kanału Żerańskiego, zapewne mało kto myślał, że dużo zamożniejszej przecież stolicy aż 4 lata zajmie dobudowanie krótkiej końcówki tej trasy od granicy miasta do najbliższej drogi (ul. Kobiałka).
Kolarze na ogół gardzą ścieżkami rowerowymi, ale powoli przybywa przykładów cyklo-infrastruktury, która wręcz zachęca do jazdy na szosie. Najnowszy dowód pojawił się w tym roku nad Zalewem Zegrzyńskim.
Choć dla lokalsów będzie to „news z brodą”, to nie sposób nie odnotować tu tego wydarzenia, choćby z opóźnieniem. Koło Zalesia Górnego kolarze dostali około 2 kilometry nowego asfaltu w pięknych okolicznościach przyrody.
Od początku września kierowcy mogą już korzystać z nowego odcinka wylotówki na Kraków w ciągu ekspresówki S7. Za to kolarze mogą się cieszyć z towarzyszących im serwisówek. Tylko czy jest faktycznie z czego? Nie byłbym sobą, gdybym tego nie sprawdził.
Wojewoda mazowiecki wydał decyzję o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej na około 10-kilometrowy odcinek drogi ekspresowej S7 pomiędzy węzłami Modlin i Czosnów. Umożliwia to rozpoczęcie robót w terenie – ogłasza GDDKiA. Ale co to obchodzi rowerzystów?
Rzadko zdarza się, żeby krótki odcinek nowego asfaltu potrafił tak mocno skrócić trasę. Tak jest w przypadku remontu drogi, który zakończono niedawno w powiecie otwockim.
W poprzednim wpisie zaprezentowałem całkiem fajną ścieżkę rowerową łączącą Milanówek z Brwinowem. Jak wspomniałem, przyjemne jest w niej to, że nie biegnie wzdłuż żadnej drogi. Tym razem pora opisać podobny obiekt, ale znacznie bliżej stolicy.
Krajowa rzeczywistość wygląda niestety tak, że wszelka nowa infrastruktura rowerowa rzadko kiedy spotyka się z entuzjastycznym przyjęciem kolarzy. Ale od czasu do czasu zdarzają się wyjątki. Ostatnio natrafiłem na taki na zachód od Warszawy.