Nic tak nie pomaga w planowaniu fajnych tras i odkrywaniu nowych asfaltów jak tip od dobrze zorientowanego czytelnika. Jeden z takich tipów zaprowadził mnie na przyjemną trasę wokół Młochowskiego Grądu.
Za każdym razem, gdy startuję z Okęcia i patrzę na chaotyczną zabudowę okolicznych przedmieść, dostaję skrętu jelit. No, a z bliska widok jest jeszcze gorszy! Ale ostatnio pomyślałem sobie, by nieco na przekór tym negatywnym odczuciom zaplanować szosową trasę, która pokaże ciekawe perełki tego regionu.
Gdyby ktoś mnie zapytał, jaka jest najpiękniejsza kolarska trasa Mazowsza, miałbym problem z odpowiedzią. Ale jeśli chodzi o trasę najpopularniejszą, zwycięzca może być tylko jeden! Zapraszam na Gassy.
W poprzednim wpisie zaprezentowałem całkiem fajną ścieżkę rowerową łączącą Milanówek z Brwinowem. Jak wspomniałem, przyjemne jest w niej to, że nie biegnie wzdłuż żadnej drogi. Tym razem pora opisać podobny obiekt, ale znacznie bliżej stolicy.
Akurat pod choinkę kierowcy dostali kilkukilometrowy odcinek południowej obwodnicy Warszawy wraz z nowym mostem przez Wisłę. Czy rowerzyści mają tam czego szukać?
Z racji krzyżujących się ruchliwych dróg podwarszawskie Błonie nie są specjalnie przyjazne rowerzystom. Ale dzięki zakończonemu właśnie remontowi pewnej mało znanej ulicy możemy łatwo ominąć tę miejscowość.
Gdy jest zimno lub mamy mało czasu, czasem chciałoby się pokręcić krótko, acz konkretnie. Wtedy polecam niniejszą trasę. Tętno co…
Żadna inna szosowa trasa nie mogła zainaugurować tej strony! Choć kolarze z zachodniej części miasta (tacy jak ja) znają ją na wylot i zjeździli ją do „twardego rzygu”, to mam nadzieję, że nawet oni dowiedzą się z tego wpisu czegoś nowego.