Przez spokojne wschodnie równiny

Wprawdzie rewiry na północny wschód od Warszawy nie oferują zbyt wielu atrakcji oraz zapierających dech krajobrazów, ale z kolarskiego punktu widzenia są po prostu przyjemne. Za dowód niech posłuży poniższa propozycja nieco ponad 100-kilometrowej prawie-pętli.

Podczas studiów mój wykładowca od geografii fizycznogeograficznej Polski poświęcił sporo czasu, by przekonać nas, że granica między Europą a Azją winna biec nie przez Ural, ale wzdłuż Wisły. Czy miał rację? Można by na ten temat zorganizować długą akademicką debatę. Pewne jest natomiast to, że z kolarskiego siodełka tereny na wschód i zachód od Warszawy wydają się zdecydowanie inne. Porównajcie sobie zresztą tę trasę z równinnym klasykiem zachodnim. Główny wniosek dla mnie płynie z tego taki, że po prawej stronie Królowej Polskich Rzek jest jakby spokojniej…

Ale nim dostrzeżemy ten spokój, najpierw trzeba się wydostać ze stolicy – w przypadku niniejszej propozycji oznacza to opuszczenie Białołęki, czego będziemy dokonywać, jadąc wzdłuż Kanału Żerańskiego. Obiekt to ciekawy, bo budowa kanału łączącego Narew z warszawskim brzegiem Wisły planowana była od wieków, ale udało się ją sfinalizować dopiero w połowie XX wieku. Dziś okolice tego obiektu to bodaj najszybciej zmieniający się rejon stolicy. Kiedyś królował tu przemysł, a dziś z roku na rok wyrastają z ziemi kolejne bloki mieszkalne.

Stołeczny zgiełk zostawiamy za sobą, skręcając w prawo z drogi wojewódzkiej na Nieporęt. Teraz będzie już tylko spokojniej. Po parunastu kilometrach dotrzemy nad Jezioro Zegrzyńskie – jedno ulubionych miejsc warszawiaków na spędzanie ciepłych, letnich weekendów. W takie dni nie należy się dziwić, jeśli będą tu powstawać kilometrowe korki. Ale nawet jeśli się pojawią, to niniejsza trasa tylko je muśnie. Z siodełka zobaczymy za to liczne zegrzyńskie przybytki – mariny, hotele, ośrodki konferencyjne czy sale weselne. Szczęśliwie towarzyszące nam bory sprawiają, że infrastruktura ta zanadto nie przytłacza.

Przekraczając malownicze ujście rzeki o wdzięcznej nazwie Rządza, można powiedzieć, że definitywnie opuszczamy orbitę Warszawy. Dalej czekają nas głównie pola, łąki, lasy i luźno rozrzucone wioski. A i z Rządzą ponownie się spotkamy…

Ujście Rządzy do Narwi

Pierwszą perełką na trasie jest Kuligów. Warto tu przystanąć, choćby dla fotki nad pobliskim fotogenicznym Bugiem (a jeśli komuś mało tej rzeki, polecam tę trasę). Inną atrakcją jest miejscowy skansen, który pozwoli wam przenieść się kilka wieków wstecz. Zresztą, baczny cyklista i bez zajeżdżania do tej placówki dostrzeże na tej trasie całkiem sporo starych drewnianych chałup.

Bug w Kuligowie

Druga perełka wymaga zjechania z naszej zasadniczej marszruty, choć wciąż będziemy trzymać się asfaltu. To wioska Ślężany, gdzie możemy zobaczyć całkiem zadbany pałac z końca XIX wieku, przycupnięty nad starorzeczem Bugu. Choć to teren prywatny, po miejscowym parku pałacowym można się swobodnie kręcić (a przynajmniej tak było na początku 2022 r.).

Pałac w Ślężanach

Kawałek za Ślężanami uświadczymy jedyną na tej trasie nierówność terenu. Opuścimy nią dolinę Bugu, by zawitać na Równinę Wołomińską. Nie zdziwcie się jednak, jeśli Wasze nogi w ogóle nie odnotują tego podjazdu. Skoro miało był płasko, to jest!

Kolejna perełka ukryta jest tuż obok ruchliwej ekspresówki S8 na Białystok. W wiosce Głuchy, po prawej stronie, miniemy niepozorny dworek, w którym pierwsze lata swojego życia spędził Cyprian Kamil Norwid. Zresztą śladów po tym poecie jest w okolicy więcej. Kilka kilometrów wcześniej mijaliśmy bowiem miejscowość Dąbrówka, w której wieszcz ów był chrzczony. Z kolei kawałek za Głuchami, we wsi Dębniki, naszym oczom ukaże się pałac, w którym Norwid ponoć pomieszkiwał i w którym wkrótce ma powstać jego muzeum.

Dworek Norwida (fot. Joanna Gryzewska/Wikipedia)

W mojej ocenie największa atrakcja czeka nas w miasteczku o sympatycznej nazwie Tłuszcz. To mianowicie Pączki… Pączki w Tłuszczu. Tak nazywa się lokal, w którym zjecie jedne z lepszych pączków na wschodnim Mazowszu. Wyróżnia je nie tylko świeżość, ale i sporo dostępnych smaków, a przy okazji wyjątkowo niewarszawska cena. Ale jeśli ktoś nie przepada za tym wypiekiem, to w lokalu znajdzie również wiele innych ciast i ciasteczek… no i oczywiście kawę.

Pączek w Tłuszczu

Nietypową religijną ciekawostką jest pobliska Jasienica. Wprawdzie sam budynek tutejszego kościoła niczym specjalnym się nie wyróżnia, ale swego czasu wybuchł tu głośny na cały kraj konflikt o to, kto ma być proboszczem tutejszej parafii.

My tymczasem zagłębiamy się w spokojne wschodniomazowieckie równiny. Najbliższe kilometry upłyną nam pod znakiem łąk, zagajników i luźno porozrzucanych wiosek. Wiedzieć jednak należy, że nie zawsze było tu spokojnie. Szczególnie w roku 1920 r., gdy to właśnie przez te równiny nacierała główna bolszewicka ofensywa na Warszawę.

Jak wspomniałem wcześniej, rzeka Rządza markowała wyjście poza orbitę aglomeracji warszawskiej, a pod koniec naszej wyprawy przekroczymy ją ponownie. Tyle że stołeczny zgiełk poczujemy dopiero kilkanaście kilometrów dalej, wjeżdżając do Sulejówka. Miejscowość ta słynie na cały kraj z Milusina, czyli dworku Józefa Piłsudskiego (nota bene zlokalizowanego tuż obok naszej trasy). Z kolarskiego punktu widzenia ciekawszym miejscem może okazać się cukiernia Babeczki – przy ciepłej i ładnej pogodzie to idealne miejsce na zwieńczenie pedałowania.

Teraz pozostało już tylko dostać się do Warszawy. Propozycja na poniższej mapie jest moim zdaniem wariantem względnie najspokojniejszym i najszybszym, choć dla niektórych wygodniejsza może okazać się jazda po drugiej stronie linii kolejowej.

Wujek dobra rada:

  • Szczególnie wyjazd z Warszawy prowadzi po dość ruchliwych drogach. Generalnie jednak większość trasy jest bardzo spokojna.
  • Jeszcze parę lat temu jakość asfaltu pozostawiała w tych regionach wiele do życzenia, ale teraz z roku na rok jest coraz lepiej. Na kilku odcinkach może nas jednak nieco wytrząść.
  • Z zaopatrzeniem na trasie nie powinno być problemu. Dogodne punkty aprowizacyjne to kolejno: Nieporęt, Dąbrówka, Tłuszcz oraz Sulejówek.

1 myśl na “Przez spokojne wschodnie równiny”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.