Pagórki, martyrologia i kurczaki, czyli szosą po Wniesieniach Mławskich

Na liście najbardziej niedocenianych regionów kolarskich Mazowsza jedno z czołowych miejsc z pewnością zajmują okolice Ciechanowa i Mławy. Odczarujmy zatem to miejsce!

Ten wpis będzie nieco inny niż zwykle. Nie będę bowiem za bardzo wgłębiał się w kolejne atrakcje krajobrazowe, które mijamy po drodze… bo tych atrakcji nie ma za wiele. Co nie oznacza, że region jest rowerowo nudny. Nic z tych rzeczy!

Jego kluczowa zaleta tkwi w nazwie: Wzniesienia Mławskie. Jak na nizinne i śmiertelnie płaskie Mazowsze nie brak tu hopek i większych deniwelacji. Nie jest tu wprawdzie aż tak pagórkowato jak na Wzniesieniach Łódzkich, ale da się wypatrzyć całkiem konkretne podjazdy dochodzące nawet do 60 metrów. Przykładem jest choćby pokaźna morena czołowa obok miejscowości Niegocin. Lokalnych hopek jest oczywiście więcej. Na poniższej mapie zaproponowałem trasę, która prowadzi przez wybrane z nich, choć mam jednocześnie świadomość, że kilka miejsc, które są popularne wśród lokalsów, zapewne pominąłem. Dlatego, jeśli czytają mnie znawcy regionu, niech dają znać w komentarzach, co jeszcze warto zjeździć. A jeśli, drogi Czytelniku, chcesz się tam wybrać, a nie znasz tych rewirów, polecam wcześniej przysiąść nad mapą i zastanowić się nad alternatywnymi wariantami (o tym, jak planować trasy pod kątem podjazdów, pisałem TU).

Zaproponowana przeze mnie trasa zaczyna się w Modlinie i w pełnym wydaniu jest całkiem długodystansowa. Jeśli jednak ktoś woli krótsze eskapady, nic nie stoi na przeszkodzie, by podjechać kawałek pociągiem. W takim przypadku jako punkt startu polecam Nasielsk, bo to już za tą miejscowością zaczynają się pierwsze pagóreczki. Sunąc tak przez ziemię ciechanowską i mławską, będziemy mijać głównie pola i zagajniczki. Waszą uwagę mogą jednak zwrócić dwie rzeczy.

Pierwsza to względnie spora liczba miejsc martyrologii – pomników, cmentarzy czy kamieni pamiątkowych. W dużej mierze to pozostałości po walkach z września 1939 r. To właśnie na tych regionach koncentrował się atak wojsk hitlerowskich, które wkroczyły tu z pobliskich Prus Wschodnich. Co jednak ciekawe, nie wszystkie te miejsca upamiętniają żołnierzy polskich. We wsi Mławka miniemy bowiem cmentarz, na którym pochowano żołnierzy przeciwnika.

Drugi charakterystyczny element regionu to już coś z zupełnie innej beczki, a mianowicie… kurczaki. Według niektórych szacunków hoduje się ich tu nawet 80 milionów! I z pewnością trudno to przegapić. Chociażby wtedy, gdy będziemy omijać Ciechanów, przejedziemy obok gigantycznych zakładów przetwórczych Cerdrob. Przy niesprzyjającym wietrze smród roznosi się tu niesamowity. W wielu innych miejscach dostrzeżemy natomiast banery na płotach domostw, które wyrażają protest przeciwko budowie kolejnych przemysłowych farm.

Jeśli wiatry będą sprzyjać, a kondycja dopisywać, polecam dojechać do Działdowa. Wprawdzie to już województwo warmińsko-mazurskie, ale wciąż rzeczone Wzniesienia Mławskie. W mieście warto zaplanować pauzę, by zerknąć na miejscowy zamek krzyżacki oraz odetchnąć na całkiem kameralnym i przyjemnym ryneczku. Miłośnikom kawy i słodyczy polecam zaś cukiernię Rosario.

W zależności od sił, trasę można zakończyć w Mławie albo 30 km dalej, czyli w Ciechanowie. W każdym z tych miast uświadczymy całkiem urozmaiconą gastronomię, która uatrakcyjni nam oczekiwanie na pociąg.

Wujek dobra rada

  • Jeśli chodzi o zaopatrzenie, przez sporą część trasy można polegać jedynie na wiejskich spożywczakach. Stacje benzynowe uświadczymy natomiast koło Ciechanowa, Mławy i Działdowa.
  • Jakość asfaltów generalnie dobra lub bardzo dobra, wyjątkiem jest natomiast kilka kiepskich odcinków za Działdowem.
  • Ruch na drogach generalnie niewielki. Wyjątek stanowią dwa krótkie odcinki krajówki w okolicy Ciechanowa. Dla niektórych względnie ruchliwie może być także na drodze wojewódzkiej Mława – Ciechanów. Niezbyt przyjemny jest ponadto przejazd przez Mławę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.