Tym razem kolarska propozycja dla tych, którzy mają ochotę pojeździć po pagórkach, ale niekoniecznie chcą przy tym zrobić ultra dystans. Zapraszam w kierunku Wzniesień Łódzkich!
Honorowy start proponuję zrobić przy południowej obwodnicy Warszawy. Następnie kierujemy się serwisówką wzdłuż S8 – jeśli ktoś odnosi się do tego typu dróg z rezerwą, uspokajam, że trasa jest tu równa, ruch niewielki, a hałas skutecznie tłumią liczne ekrany. Początek – niestety nawet tu tego nie unikniemy – oczywiście musi być po płaskim. Ale już po około 20 km, gdy miniemy Nadarzyn, powoli zaczniemy nabierać wysokości, zaś pod kołami będą nam niespodziewanie wyrastać pierwsze hopeczki.
Zgiełk ekspresówki żegnamy przy węźle „Żabia Wola”, gdzie skręcamy w kierunku wsi Skuły. Teraz będziemy trzymać się klimatycznych lokalnych dróżek przecinających urokliwe pola, zagajniczki i hopki. Minąwszy drogę krajową nr 50, wjedziemy w rejon sadowniczy. Po kilku kilometrach baczni obserwatorzy dostrzegą, że znów zrobiło się płasko. Tak oto „wspięliśmy się” na szczyt Wysoczyzny Rawskiej, osiągając ponad 200 metrów nad poziomem morza.
Teraz będziemy niepostrzeżenie zmniejszać pułap. Szczególnie uroczo zrobi się, gdy ponownie miniemy trasę S8. Czeka nas wtedy kilkanaście kilometrów jazdy po gładziutkim asfalcie skrajem Bolimowskiego Parku Krajobrazowego wzdłuż rzeczki o wdzięcznej nazwie Chojnatka.
Po pewnym czasie miniemy wieś Jeruzal (jeśli ktoś potrzebuje aprowizacji, warto odbić w prawo do centrum). Wiąże się z nią mała ciekawostka. Otóż przez pewien czas wyznaczono nad nią… strefę zakazu lotów. Cóż takiego cennego się tam znajdowało? Ano, hacjenda ministra sprawiedliwości. Gdy jednak temat podchwyciły media, strefa szybko została „zdjęta”.
Wróćmy jednak do podziwiania krajobrazów. Oto bowiem kilka kilometrów za Jeruzalem przekroczymy rzekę Rawkę. Ciek ten stanowi popularny cel spływów kajakowych, a wyróżnia go czysta (jak na Mazowsze) woda oraz bystry (jak na Mazowsze) nurt. Nie licząc startu, to najniższy punkt tej trasy (niecałe 120 m n.p.m.). To właśnie ten ciek rozgranicza Wysoczyznę Rawską od Wzniesień Łódzkich. Początkowo owych wzniesień nie dostrzeżemy, bo będziemy jechać dnem doliny. Gdy jednak odbijemy na zachód, czeka nas solidny 50-metrowy podjazd, po którym mniejsze lub większe hopki będą nam towarzyszyć w zasadzie już do mety.

Jadąc tak przez Wzniesienia Łódzkie, warto zwrócić uwagę na mijane liczne strumyczki, często z wartkim nurtem i zaskakująco czystą wodą. Mało kto wie, że to głównie z tego powodu kilkadziesiąt kilometrów dalej zlokalizowano ośrodek przemysłowy w Łodzi. Liczne źródła (choćby takich rzek jak Bzura czy Ner) zapewniały odpowiednią ilość czystej wody, która była niezbędna dla zakładów włókienniczych.
Po przekroczeniu drogi krajowej nr 72 w Głuchowie (następny dobry punkt na aprowizację) ponownie zjedziemy do doliny Rawki, choć tutaj jest już ona raczej strumykiem niż rzeką. To kolejny urokliwy odcinek z dobrym asfaltem i ładnymi widokami. Uwagę warto tu zwrócić na ruiny pokaźnego drewnianego młyna między miejscowościami Góra i Mościska (nie przegapicie). Kawałek za wsią Popień (gdzie jest dwór z XIX wieku przekształcony w PGR) znów przekroczymy Rawkę – raptem kilka kilometrów stąd rzeka ta ma swoje źródła. Stąd już tylko rzut beretem do celu naszej eskapady, czyli Koluszek. Nie jest to szczególnie urokliwa miejscowość (jedną z nielicznych ciekawostek jest Wydział Przesyłek Niedoręczalnych Poczty Polskiej). Ma jednak tę zaletę, że stanowi ważny węzeł kolejowy, przez który kursuje sporo pociągów do stolicy. Podróż powrotna zajmie nam raptem godzinę.
Wujek dobra rada
- Ruch na drogach jest bardzo niewielki. Wyjątek stanowi raptem kilometr krajówki w Głuchowie.
- Trasa nie obfituje w sklepy, warto więc bacznie obserwować poziom płynów w bidonie. Dogodne punkty aprowizacji to np. miejscowości: Osuchów (okolice Mszczonowa), Jeruzal (trzeba zboczyć około 200 metrów z trasy) czy Głuchów (odbijając kawałek krajówką na wschód, mamy całodobową stację BP). Natomiast na mecie w Koluszkach mamy moc atrakcji – cukiernie, bary, restauracje czy supermarkety.
- Przygotujcie się na sporo odcinków dróg, które nie zachwycą was nawierzchnią, szczególnie w województwie łódzkim. Ale spokojnie, koła nie powinno wam urwać.
- Pociągów z Koluszek do Warszawy jest moc, i to również z miejscami na rowery. Oszczędni niech celują w składy Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej.
Trasa dzisiaj przejechana i wrażenia super, dzięki za pomysł! będę tu na pewno zaglądał częściej 🙂
Jadąc drugi raz zmieniłbym tylko początek – był super pod względem asfaltu i ruchu samochodowego, ale jak dla mnie serwisówki są niestety za nudne, jeżeli chodzi o zwiedzanie i walory przyrodnicze 😉 nie mniej, kolejna część trasy nadrobiła tę chwilową nudę!
Info dla kolejnych śmiałków – w Koluszkach zamknęli wszystkie kasy biletowe, więc warto zaoszczędzić trochę baterii w smartfonie na kupno biletu (może to już norma, ale sam rzadko jeżdżę pociągami i byłem zdziwiony, że nie ma kas – zwłaszcza w takim kultowym kolejowym miejscu jak Koluszki 😉 )
*małe sprostowanie – na stacji jest automat biletowy, ale nie ma możliwości kupienia biletu na rower…