Truskawkowym szlakiem

W chwili, gdy piszę te słowa, na bazarach rozkręca się właśnie sezon na truskawki. To zatem idealny moment, by wybrać się rowerem do mazowieckiego zagłębia uprawy tego owocu.

Truskawkowych upraw na Mazowszu jest dość sporo. Natrafimy na nie chociażby w okolicach Łowicza i Kutna bądź w rejonie Rawy Mazowieckiej czy Nowego Miasta nad Pilicą. Niekwestionowanym liderem jest jednak ziemia płońska – w przybliżeniu obszar ograniczony trójkątem Zakroczym – Płock – Płońsk. Już jedną wycieczkę w tym rejonach kiedyś zaproponowałem i ma ona nawet truskawkę w tytule. Tym razem trasa będzie zbliżona, choć jeszcze bardziej truskawkowa.

Ruszamy z Modlina, gdzie każdy niech dotrze, jak mu bardziej pasuje. Dalej kierujemy się malowniczą trasą przez twierdzę Modlin oraz Zakroczym. Już kawałek dalej powinniśmy zacząć dostrzegać truskawkowe uprawy, które z każdym kilometrem będą coraz częstsze. Oczywiście najlepiej jechać tędy podczas zbiorów, czyli w II połowie maja oraz w I połowie czerwca. Rekomenduję pojawić się tu podczas ciepłego dnia z niewielkim wiatrem. W powietrzu roznosi się wówczas intensywny zapach tego czerwonego owocu, który nakazuje zatrzymać się i podwędzić nieco witamin (znacznie lepszym pomysłem jest jednak zapytanie o zgodę właściciela pola).

Ale równie dobrze można też przejechać się tędy wcześniej, gdy truskawki dopiero dojrzewają. Naszą uwagę może wówczas przykuć to, że krzaczki często przykryte są folią lub otoczone słomą. Wszystko dlatego, że owoc ten jest bardzo wrażliwy na przymrozki. Cecha ta sprawia zresztą, że uprawy truskawek są dość ryzykownym biznesem. Zresztą, nie tylko z tego powodu. Owoc ten ma również tę wadę, że w przeciwieństwie chociażby do jabłek bardzo szybko się psuje. Zaraz po zebraniu powinien zatem trafić albo na bazar, albo do przetwórni, albo do zamrożenia. Jadąc jednak przez ziemię płońską i obserwując okoliczne domostwa, można dojść do wniosku, że tutejszym plantatorom nie wiedzie się kiepsko.

Wracając do szybkiego psucia. Cecha ta sprawia, że punkt skupu powinien być stosunkowo blisko uprawy. Tak też jest w przypadku tego regionu. Takich punktów miniemy wprawdzie sporo, ale największy dostrzeżemy w miejscowości Nowe Przybojewo (na pewno nie przegapicie). W szczycie sezonu jest tu dość gwarno, a dość ładnymi i równymi lokalnymi asfaltami zjeżdżają w to miejsce kawalkady dostawczaków.

Zaraz za giełdą owocową waszą uwagę może przykuć dość spory ceglany budynek – to stara gorzelnia. Kawałek dalej zobaczycie z kolei całkiem ładny drewniany kościół z połowy XIX wieku. A jak komuś mało zabytków, niech zboczy z trasy do Czerwińska nad Wisłą. To jedno z najbardziej urokliwych miasteczek na Mazowszu, gdzie zobaczymy nie tylko piękny romański kościół, ale i klimatyczną drewnianą zabudowę.

Trasa kończy się w Wyszogrodzie. Podobnie jak Czerwińsk czy Zakroczym również ta miejscowość jest senna, choć może pochwalić się bogatą historią. Miasteczko jest punktem obowiązkowym, by zrobić widowiskowe zdjęcie doliny Wisły. Dogodną lokalizacją są okolice rynku czy wiadukt nad drogą krajową nr 50. Zgłodniali mogą zaś skorzystać tu z wciąż dość skromnej oferty tutejszej gastronomii (pizza/kebab) bądź spożywczaków.

Planując powrót z Wyszogrodu do Warszawy, sugeruję posiłkować się wpisem o „Pełnej Kampinoskiej”.

Wujek dobra rada

  • Ruch na drogach jest generalnie niewielki. Wyjątkiem jest krótki odcinek po DK 62 za Zakroczymiem oraz przeprawa przez Wisłę za Wyszogrodem.
  • W zdecydowanej większości jakość dróg jest dobra lub bardzo dobra.
  • Dogodne punkty aprowizacji na trasie do Modlin, wieś Kamienica oraz Wyszogród. Po drodze brak jest jednak stacji benzynowych.  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.